8/05/2018

Dzień Dziecka w lipcu – moje prezenty urodzinowe

Lipiec to mój najbardziej ulubiony miesiąc w roku.
To miesiąc moich urodzin. W związku z tym muszę kolejny raz napisać, że kocham swoją rodzinę i najbliższych znajomych. Te wszystkie osoby, które i tak mają pod górkę, ponieważ zawsze mają dylemat co kupić na prezent dla ich ukochanego blogera - zaskoczyły mnie po stokroć. 



Mam również okazję podziękować kolejny raz za niesamowite prezenty, które w tym roku do mnie zawitały. Darczyńców nie wymieniam, bo z pewnych względów muszę uszanować ich prośbę o pozostanie anonimowymi. Są osoby, które po prostu nie potrzebuję internetowego fejmu :-)
Jeszcze raz powiem całemu światu - jestem niesamowicie wdzięczna za Wasze życzenia, wszystkie miłe słowa i każdy prezent, który otrzymałam <3

Ponieważ miażdżącą przewagą głosów w ankiecie na Instagramie zażyczyłyście sobie prezentację, zatem zapraszam do lektury.


Prezent, który dostałam najwcześniej (już w połowie czerwca) i miałam okazję już dla Was recenzować to najnowszy tusz do rzęs >>>Le Volume Revolution de Chanel<<<  Tusz przyjechał do mnie aż z UK, w parze z pędzlem do pudru od EcoTools. Jest moc! Oba produkty są fantastyczne. Moje zdanie na temat Le Volume Revolution cały czas podtrzymuję! Na temat pędzla przygotuje niebawem odrębny wpis na blogu.


Kolejna porcja kosmetyków to róż w kremie Weekend Getaway i błyszczyk z serii Dazleglass Rags to Riches od MAC. Błyszczyk tak pokochałam, że znalazł się już w >>>ulubieńcach lipca<<<  Jest to kolor decydowanie wakacyjny. Połysk i połysk :-)
Przy okazji wpadła jeszcze w moje ręce pomadka od Maybelline 250  Mystic Mauve. Przepiękny kolor, który niesamowicie przypomina mi mojego MACowego ulubieńca >>>SYRUP<<<  i daje niesamowity komfort noszenia. Pomadka Maybelline bardzo pozytywnie mnie zachwyciła.


Estee Lauder Pure Colour Envy Definig Eyeshadow 08 to najpiękniejszy odcień złota o jakim mogłam zamarzyć. Taki w sam raz nie za ciepły, nie za zimny. Przepiękny do letnich makijaży.
Razem z cieniem zostałam obdarowana niesamowitą ilością próbek kosmetyków tej marki. Między innymi mam całkiem spory zapas mojego ulubionego serum Advanced Night Repair. Fajnie, że będę miałam również okazję przetestować pędzelek i mini róż w kremie.


I na koniec petarda. Kosmetyk, który sprawił, że zabrakło mi słów. Paletę cieni Toma Forda oglądałam pierwszy raz w grudniu 2015 roku i od tamtej pory marzyła i śniła mi się po nocach. Ponieważ jestem stała w uczuciach kolorystycznych darczyńca doskonale wiedział, jaką radość mi zafunduje. I tak oto Orchid Haze jest w moim posiadaniu. Ja mam banana na twarzy i przez pierwsze dni to nawet bałam się jej używać. Za jakiś czas wrzucę post z moją opinią odnośnie cieni Tom Ford. Czy warto? Ja powiem tylko tyle, że jest jakość, jest moc!

I to tyle jeśli chodzi o prezenty kosmetyczne.
Kwiatów, czekoladek nie pokazałam, bo to każdy zna.
Mało? Dużo? Oceńcie sami.
Ale powiem jeszcze raz – jestem niesamowicie wdzięczna, za każdy uśmiech, każe miłe słowo i każdy prezent.

Dziękuję Wam bardzo!