12/27/2017

O!figa - Serum olejowe Dzika Figa – naturalny botoks dla skóry dawkowany pipetą

Z olejem z opuncji figowej miałam już kiedyś do czynienia.

Kiedy tylko pojawiła się Dzika Figa wiedziałam, że bardzo chciałbym ją przetestować.
Z pielęgnacją naturalną mi nie po drodze, a moja kapryśna przetłuszczająca się cera nie lubi olei. Jedyny jaki miał szansę się z nią w jakiś sposób dogadać to ten z opuncji figowej. I o dziwo jeszcze przypomniałam sobie w kremie domowej roboty znalazły się jojoba, awokado i ………. Też były znośnie tolerowane.


O!Figa, Serum olejowe Dzika Figa – naturalny botoks dla skóry dawkowany pipetą, naturalny botoks, naturalna pielęgnacja

Co to jest Dzika Figa?
Serum olejowe „Dzika figa” to bogactwo naturalnych składników, których wpływ na naszą skórę jest nieoceniony.


Z czego się składa?
Bazą kosmetyku jest wyjątkowy olej z opuncji figowej, nazywany również naturalnym botoksem. Do wyprodukowania litra oleju potrzeba około miliona pestek wydobytych z blisko pół tony owocu! Ogromna zawartość NNKT (blisko 90%!) wyróżnia ten olej na tle innych półproduktów kosmetycznych naturalnego pochodzenia i sprawia, że posiada on niezwykłe wręcz właściwości antyoksydacyjne i wygładzające. Jest również olejem całkowicie niekomedogennym, co oznacza, że doskonale nadaje się do cer problematycznych z tendencjami do wyprysków i zaskórników. Posiada również właściwości nawilżające i regenerujące.
Kolejnym, wyjątkowym olejem w składzie „Dzikiej figi” jest olej z nasion cedru syberyjskiego. Ten bardzo trudno dostępny olej to prawdziwa bomba witaminowa: witamina F (około 70%) E, P, A i B. Doskonale sprawdza się w pielęgnacji cer problematycznych, z tendencjami do wyprysków, działa przeciwstarzeniowo i regeneracyjnie.
Olej z owocu dzikiej róży  to bardzo wysoka zawartość witaminy C i karotenoidów, ma właściwości neutralizujące przebarwienia, łagodzące oraz regenerujące.
W oleju z lnianki siewnej, podobnie jak w oleju z opuncji figowej, występuje ogromne stężenie niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu jest prawdziwym remedium w walce ze schorzeniami skóry jak łuszczyca czy egzema. Ponadto bardzo wysoka zawartość naturalnych tokoferoli powoduje, że olej ten jest prawdziwym pogromcą wolnych rodników.
Tetraizopalmitynian askorbylu, to najnowsza i najnowocześniejsza olejowa forma witaminy C. Charakteryzuje się wyjątkową stabilnością, niweluje przebarwienia, pobudza produkcję kolagenu i elastyny i ma silne właściwości antyoksydacyjne. 
Nadkrytyczny ekstrakt z dzikiej róży to ponadprzeciętnie wysoka zawartość witaminy A i kwasu Omega 3, doskonały w pielęgnacji cery wrażliwej.


Konsystecja, zapach i opakowanie
Konsystencja wiadomo, olejowa, tłustawa i bogata. Wystarczy dosłownie kilka kropel na całą twarz i szyję – więc wróżę jej bardzo długi okres użytkowania. Moją poprzednią butelkę 10 ml używałam około pół roku, raz dziennie na noc. Naturalny kolor prawie pomarańczowy pochodzi z oleju z owoców dzikiej róży, który zawiera naturalny karoten.
Zapach – niestety figą to serum nie pachnie. W pierwszej chwili miałam mało przyjemne skojarzenie którego, wybaczcie ale nie będę prezentować. Ostra woń jest składową oleju z lnianki siewnej. Generalnie nie jest to zapach zły. Powiedziałabym raczej, że jest to bardzo naturalna mieszanka kilku olei. Da się przeżyć, a sam aromat po rozsmarowaniu na szczęście nie utrzymuje się zbyt długo. Ale z drugiej strony można powiedzieć, że jest to plus, bo nie ma do produktu napchanych składników zapachowych. Więc i tak natura po raz kolejny wygrywa.
Opakowanie – szklany, ciemny słoiczek, który zabezpiecza składniki aktywne i witaminy przed utlenianiem się. Pipeta jest bardzo poręczna i łatwo dozować nią serum. Moje jedyne zastrzeżenie tyczy się nakrętki, która nie da się do końca dokręcić tylko „przeskakuje” i w sumie zostaję z otwartą butelką. Żeby nie wylać serum, lekko ponownie dokręcam i ustawiam tak, żeby buteleczka nie wywróciła się.  I jest OK
😊
Wiem również, że właścicielka już pracuje nad poprawieniem opakowania.


Sposób użycia
Stosować na oczyszczoną, zwilżoną skórę. Nanieść kilka kropel na twarz, szyję oraz dekolt, polecane jest używanie kosmetyku na noc. Dla uzyskania lepszych efektów, należy produkt  wmasowywać w skórę okrężnymi ruchami, a następnie pozostawić do wchłonięcia. Ale uprzedzam od razu Dzika Figa to jest mieszanka kilku olejków, więc nie każda skóra będzie ją wchłaniać. U mnie na przykład siedzi na powierzchni, więc nie potrzebuję dawać zbyt dużej ilości serum, żeby nie marnować produktu.
Ale znalazłam nowy sposób, który sprawdza się jeszcze lepiej, a mianowicie w zagłębieniu dłoni mieszam część serum z dowolnym żelem czy tonikiem i robię z niego emulsję. Ciekawe dlaczego nie wpadłam na to sama, tylko musiałam podpatrzeć u Arsenic.



Dziką Figę stosuję głównie na noc. Rano skóra jest wypoczęta, jędrna i ma zdecydowanie ładniejszy koloryt. Co do przebarwień to zrobię aktualizację jak skończę buteleczkę, bo po kilku (6) tygodniach stosowania ciężko oczekiwać cudów.
W każdym razie moja cera lubi tę mieszankę i o dziwo nawet nie stara się zbytnio buntować. Fajna przygoda, świetny produkt, który broni się sam. Trzymam mocno kciuki za Patrycję i czekam z niecierpliwością na kolejne kosmetyki.
Pojemność: 30 ml cena 139.00 zł, a samo serum kupisz na www.ofiga.pl