8/05/2016

Bo lipiec to fajny miesiąc był :-)



źródło Google

Uwielbiam lipiec. Co ja mówię kocham lipiec ❤
Z jednej strony dlatego, że mamy moje ukochane lato, na które zawsze czekam z utęsknieniem. Zdecydowanie preferuję upał niż pogodę kiedy marzną mi stopy.
Z drugiej dlatego, że to właśnie w lipcu przypadają moje urodziny. Moje osobiste, prywatne święto, które z każdym rokiem cieszy mnie tak samo.
Pogoda (oprócz końcówki) dopisała, więc tym bardziej miałam  się z czego cieszyć.
To właśnie w lipcu zdarzyło się kilka fajnych rzeczy, którymi chcę się z Wami podzielić, bo jesień zapowiada się ciekawie......


W pierwszej kolejności jeszcze raz przesyłam gorące buziaki wszystkim, którzy dosłownie zarzucili mnie ogromem życzeń urodzinowych tych prywatnych i tych na Facebook-u czy Instagramie.
Daliście czadu, a dzięki temu ten dzień był dla mnie jeszcze bardziej wspaniały!
Ogromne podziękowania przesyłam po raz kolejny Katarzynie, która zawsze o mnie pamięta i zawsze coś fajnego wykombinuje, żeby uczcić ten dzień.

Co do prezentów to kilka fajnych rzeczy zagości w mojej szafie i kosmetyczce. Te zdecydowanie najfajniejsze i godne pochwalenia się to nowa torebunia ze Stradivarius 


i dwa cudeńka: błyszczyk Chanel i konturówka Armani. Jestem zakochana w obu ❤ 


Żeby było jeszcze ciekawiej kilka dni po urodzinach wygrałam w konkursie marki SesDerma na Facebooku. Jak nagrodę otrzymałam komplet kosmetyków dobranych z uwzględnieniem stanu mojej cery i problemów z nią związanych.


Kolejne marzenie, które się spełniło za sprawą marki Ducray. Jak wiecie walczę z przebarwieniami na twarzy i od jakiegoś już czasu interesuję się kosmetykami, które pomagają rozwiązać ten problem. Marka Ducray ma w ofercie specjalną linię kosmetyków, działających depigmentacyjnie na problemy skórne. Jak tylko słoneczko osłabnie ze swoimi letnimi igraszkami zaczynam testowanie i na pewno podzielę się w Wami efektami. Oprócz tej serii otrzymałam jeszcze kilka kosmetyków, która pomagają w pielęgnacji cery przetłuszczającej się i wrażliwej.


Zachwyty nad jedzeniem ograniczą się do pieśni pochwalnej dla pizzy 4 pory roku z Biesiadowa, która jest absolutnie genialna w swojej prostocie; do zimnego piwa, które chłodzi w upalne dni i pomaga lepiej integrować się w towarzystwie :-) Ostatni smakowy zachwyt to lody o smaku solony karmel. Zdradziłam dla nich waniliowe, więc chyba warto pokusić się o spróbowanie.


Muzycznie – namiętnie katuje przy każdej możliwej okazji SG Lewis – "Warm" i soundtrack do serialu „Lucifer” - muza doskonała.



Kinowo – nigdy nie ukrywałam, że jestem fanką produkcji z gatunku fantasy i science fiction. 
Na mojego ukochanego „Star Treka” czekałam przebierając bez mała nóżkami z niecierpliwości. 
Nie zawiodłam się. Film jest fantastyczny, od gry aktorskiej zaczynając, przez efekty specjalne (warte Oscara) po samą historię świetnie skonstruowaną i ciekawie opowiedzianą, aż do samiutkich napisów końcowych. Czekam na następne części.
Widzę, że nie opłaca się wraz z wiekiem zapominać o własnym wewnętrznym dziecku, które w nas drzemie :-)

I tak w skrócie przebiegł mój lipiec. 
Mało.... dużo …. dla mnie w sam raz!






A co u Was się działo?
Wydarzyło się coś ciekawego?